Początki rozwoju transportu ciężkiego

historia

Początki rozwoju transportu ciężkiego.

Towary przewożono z pomocą osłów, koni, wielbłądów i statków. W XIX w. rozpowszechniła się kolej, która znacząco zwiększyła możliwości transportu lądowego, ale prawdziwy przełom nastąpił wraz z nadejściem ciężarówek. A kiedy dokładnie to nastąpiło?


Zanim Europę pokryła sieć autostrad, po których możemy bez większych obaw sunąć nawet najcięższymi samochodami, na świecie musiało pojawić się kilka kluczowych wynalazków: silniki o odpowiedniej mocy, gumowe opony czy odpowiednie stopy stali.

Jak konie zostały zastąpione przez ciężarówki?

Na przełomie XIX i XX wieku w transporcie drogowym wciąż dominowały konie, ale ich czas dobiegał końca. I chociaż przewijał się tu i ówdzie argument troski o zwierzęta, to prawdziwą zmianę przyniosła sytuacja ekonomiczna. Koszt kupna i utrzymania wozu z końmi stał się po prostu wyższy niż koszt ciężarówki. (Dla porównania: w 1911 r. w Stanach Zjednoczonych koszt pokonania 1 mili wozem konnym wynosił średnio 26 centów, zaś ciężarówką ok. 16 centów.)

Pierwsze próby tworzenia maszyn w zakresie samochodów ciężarowych były początkowo dość słabe. Konstrukcja oraz silniki tych wczesnych ciężarówek okazywały się bardzo zawodne, a największe z nich mogły przewozić ładunek do 5 ton. Dopiero rozwój hutnictwa, a w efekcie powstanie stali stopowych oraz – w 1912 r. – nierdzewnych, pozwolił inżynierom samochodowym rozwinąć skrzydła. To wtedy zaczęły pojawiać się na rynku nowe, lżejsze i mniej podatne na zepsucia konstrukcje.

Pierwsza wojna światowa.

Często w historii bywało, że konflikt zbrojny stawał się przyczynkiem do zintensyfikowania prac nad zmieniającymi życie wynalazkami. Podobnie było w tym przypadku, bo właśnie podczas pierwszej wojny światowej żołnierze przesiedli się z koni do samochodów. Wojsko potrzebowało dużych pojazdów – autobusów do przewozu ludzi oraz ciężarówek do transportu np. dział.



Zbrojące się europejskie mocarstwa zastosowały system subsydiów. Kupujący ciężarówki płacili tylko część ceny, a w zamian ich pojazdy były w razie konieczności rekwirowane przez wojsko. Tym sposobem w 1914 r. Francja i Wielka Brytania miały szybki dostęp do tysięcy ciężarówek. Wojsko inwestowało również w samochody osobowe, które zapewniały dużą elastyczność i mobilność na polu walki.

Za to Niemcy, opierając się wciąż przede wszystkim na kolei, nie inwestowały tak wiele w rozwój samochodów. Pojawiły się problemy z np. pękającymi na zimnie oponami. Być może to właśnie te doświadczenia sprawiły, że po wojnie niemieccy producenci stali się jednymi z najlepszych na świecie?

Szybciej, dalej, więcej.

W 1923 r. firma Benz & Cie. zaprezentowała pierwszy silnik wysokoprężny typu OB 2. Okazał się on nie tylko mniej podatny na awarie, ale też zdecydowanie bardziej ekonomiczny, niż tradycyjny silnik benzynowy – oszczędność kosztów paliwa wynosiła aż 86%! Nowy silnik sprawdził się tak dobrze podczas pierwszych pokazów na ciężarówce o ładowności 5 ton, że wkrótce zapadła decyzja o rozpoczęciu produkcji masowej.



Okazało się jednak, że lokalni klienci nie byli zadowoleni z hałasu nowego silnika. Zainteresowanie przyszło z Wielkiej Brytanii. W 1928 r. połączone już firmy Daimler-Benz AG otrzymały w Anglii prestiżową nagrodę Dewar Trophy, przyznawaną za szczególne osiągnięcia w konstrukcji pojazdów silnikowych. Rok później zorganizowany został przejazd nowej, 5-tonowej ciężarówki z silnikiem wysokoprężnym – trasa wiodła przez całe Niemcy, z Lipska nad Morze Północne, a stamtąd do Alp. Dopiero wtedy pojawiło się większa zainteresowanie klientów oraz prasy.

Niestety, na prawdziwy rozkwit popularności silnika wysokoprężnego przyszło nam czekać aż do lat 50-tych. W międzyczasie otrzymaliśmy za to wiele udogodnień w kabinach, załadunkach i rozładunkach, a także coraz większe i lżejsze samochody, które pozwalały na przewóz większej ilości towarów.

Macie swoje ulubione anegdotki z historii transportu? Podzielcie się z nami!


Źródła: trans.info, media.daimler.pl, daabs.eu

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy